Niestety ta, którą tak skrupulatnie odnawiałam, malowałam, postarzałam nie nadawała się do oprawienia haftu.
Niestety po przymierzeniu uznałam, że jest zbyt masywna, za duża na szerokość, aby oprawić w nią dzieło mojego życia. Haft zgubiłby się w niej.
A ponadto rama jest za głęboka do małego przedpokoju, odstaje od ściany na jakieś 6-7 cm.
Rama zostanie użyta, tylko do innego projektu.
Jaki? no kiedyś Wam opowiem.
I nie zastanawiając się co dalej, po prostu zamówiłam nową ramę, prostą, w kolorze morskim, z pięknymi żłobieniami, takimi rowkami. Ta struktura dodaje jej jeszcze głębi.
Ach i och, no mówię Wam... I te śnieżnobiałe passe-partout, które zamyka mój hafcik i staje się wisienką na torcie.
Dwa pierwsze zdjęcia chyba najbardziej oddają ten morski kolor, niebieski z zielenią:
A więc jutro sesja fotograficzna, na którą serdecznie zapraszam już dziś - trzynastego w piątek.
Ale narobiłaś smaka! Czekać do jutra każe, no co za kobieta (już widzę, jak się cieszy, że nas tak przetrzymuję), no ale trzymam za słowo, będę tu jutro wypatrywać, bo ten róg, co go widać zapowiada COŚ i to COŚ chcę zobaczyć w całości :)
OdpowiedzUsuńNa 1000% wygląda to razem MEGA. Buziole :) Beata Pędzik
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńCzasami tak bywa, że coś sobie przygotujemy skrupulatnie a potem okazuje się że jednak nie to. Wierzę, że jak w końcu pokarzesz te powojniki to mnie zachwycą. Miłego dnia i całego weekendu.
OdpowiedzUsuńWpadam dzis tu Walentynkow, wpadam dziś tu z życzeniami aby miłość gościła ciągle w Twym życiu , Elu
OdpowiedzUsuńSerdezcności:):)
Zaniemówiłam na widok pierwszego zdjęcia choć nie widać całości :)
OdpowiedzUsuńNo to ja czekam z niecierpliwością, a na razie, idę robić walentynkową kolację :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dorota
Ale Ty jesteś...pokusi, pokusi i każe przyjść na drugi dzień :P
OdpowiedzUsuń