Ona wie, co Tygryski lubią najbardziej.
Nie nowości, ale takie starocie szyciowe.
Oj jak ja się cieszyłam, jak mała dziewczynka.
Same zobaczcie i POZAZDRASZCZAJCIE mi, Małej Mi... hi hi
Kolorowe, stare niemieckie, nabłyszczane nici, ale co tam nici..... TE SZPULKI drewniane, jejku jakie one cudne.
Kolorowe błyszczące nici, cieniutkie do haftu i nie tylko, nawinięte na smukłe cewki..
No dobra, cieszę się nimi, bo z wykształcenia jestem technik włókiennik o specjalności przędzalnictwo. I te cewki to taki powrót do szkoły średniej, miłe wspomnienia czasów młodości.
Kordonki, kordoneczki - kolorowe szpuleczki pamiętające czasy komuny.
Resztki włóczek, to nie pierwsze moteczki, ale poprzednie przekazałam w dobre ręce - Beatce.
Kolejne nabłyszczane nici - w bieli i złocie.
Haftuję nimi haftem płaskim oczka stworzonek, pięknie wtedy "świecą".
LACETA - ktoś pamięta?
Taka tasiemeczka, która może służyć do szycia (wzmocnienie szwów ramion w szyciu z dzianin), do zdobienia szwów, ale też i do haftowania, np. na kanwie poduszkowej.
I na koniec najpiękniejsza rzecz. Nawinięte na duże kwadratowe tekturki bobinki, cieniutkie sznureczki, coś jak kordonek, pięknie nabłyszczane. Można z nich zrobić sznureczki (ja robię do chwostów). Pewnie i do sutaszu nadawałyby się. Mają cudne kolory śnieżna biel i stare złoto.
OJ OJ kto dotrwał do końca????
Przypominam o moich walentynkowych prezentach
buzialki do kolejnego
Kochana mama :)
OdpowiedzUsuńAniu - jedyna i wciąż pamięta chodząc po targowiskach, aby wyszukać mi perełeczki
UsuńCudniaste rzeczy szczególne te drewniane szpulki- zazdraszczam okropnie ;D
OdpowiedzUsuńa widzę, że my po tej samej szkole jesteśmy, i choć w przędzalnictwie tez pracowałam, to moja specjalizacja to dziewiarstwo maszynowo- ręczne i artystyczne:)
miłego dnia, pozdrawiam:)
Reniu, miło mi, świat taki mały, a szkoła była naprawdę fajna i wiedzy wyniosłam mnóstwo. Przydaje się teraz w robótkowaniu
UsuńElu na pewno zaszczepiła miłość do rękodzieła:)
UsuńBezcenne skarby!
OdpowiedzUsuńOj tak Joasiu - masz 100% racji
Usuńzajefajne te Skarby!!! zazdroszczę:))))
OdpowiedzUsuńBasiu, Mała Mi skacze z radości
Usuńojej, alez cudeńka dostałaś! i najbardziej podoba mi się to, że to wszystko spożytkujesz :)
OdpowiedzUsuńps. Kochana, z Twoich firanek nie tylko ja skorzystałam, ale zdobią również mieszkanie mojej Mamy, wyobraź sobie! w weekend postaram się porobić zdjęcia, to sama zobaczysz:)
Sandruś cieszę sie ogromniaście. czekam na foteczki. A jakbyś jeszcze coś kiedyś potrzebowała pisz śmiało....
UsuńTy zbierasz, a ja staram sie omijać na starociach takie resztki dużym kołem, oczywiście nie dotyczy to biżuterii i pasków.( o wykończenia chodzi)
OdpowiedzUsuńMoże dlatego,że sama mam sporo swoich rzeczy sprzed pół wieku ;-)
BASIU, proszę od dziś łagodnym wzrokiem omiatać takie "specjały" i dawać mi znać - biorę kochana w ciemno. I takie stare torebki też uwielbiam, nawet rozpadające się, bo odzyskuję z nich małe co nieco, niepowtarzalne.
UsuńPrawdziwe skarby, zwłaszcza te drewniane szpulki:) Jaką Ty Elu fajną szkołę skończyłaś, zazdroszczę;)
OdpowiedzUsuńOj same cuda a te szpuleczki Eluś same skarby ja też bym głaskała i oglądała :)buziaki :)
OdpowiedzUsuńWspaniałości dostałaś.
OdpowiedzUsuńAle masz kochaną Mamę. Ja od mojej Mamy miałam i mam jedwabne nici z Milanówka. A takich drewnianych szpulek to u nas w domu było pełno. Tylko, że wtedy robiło się z nich koła do samochodzików z pudełek. A teraz marzę o takich szpuleczkach. U nas były konusy z wełną, bo ja jestem dziewiarz maszynowy, ech wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dorota
Same cudowności!
OdpowiedzUsuńale się rozkleiłam, super, pamiętam te nici,a z lasety to widziałam obrus na szydełku zrobiony,piękny był.Gdzie się to jeszcze mamie uchowało?
OdpowiedzUsuńna targu Uleńko, co zobaczy, to jak sroczka kupuje hi hi
Usuń