Druga kura z wieczoru panieńskiego gotowa.
Ta strojnisia ma diamentowy pasek, na razie nie widać tego, ale jak wykończę.... to powali na kolana..... no mnie.
Kurki haftuje się z bananem na buzi, to najlepszy pocieszacz na świecie.
Teraz idą w odstawkę, bo szycie mnie woła.
Pozdrawiam
Elżbieta A.
Rewelacyjne te kurki :)
OdpowiedzUsuńŚwietne kurki - widać, że impreza się rozkręca:)) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTe kury są urocze i przesłodkie, choć mają już trochę w czubie, ale jak imprezka to imprezka, nie ma co się oszczędzać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Cudne kurki, ko,ko,ko. Miłego dnia:)
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie na twarzy pojawia się banan :) Na zdrowie!
OdpowiedzUsuńTej to aż nóżka chodzi, pewnie zaraz do tańca ruszy :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście zabawne. Za chwilę będą miały nieźle w czubach :)
OdpowiedzUsuńOstro się leje szampanik, ciekawe co dalej :)
OdpowiedzUsuńWesołe kurczaczki:) Hafcik wygląda ślicznie:)
OdpowiedzUsuńTe kurki są bardzo sympatyczne. Fajnie, że cieszy Cię ich wyszywanie...
OdpowiedzUsuńŚwietna, taka śmieszna :)
OdpowiedzUsuńŚciskam, M.
Damulki z nich :) Te odstępy są po to, żeby je oprawić w ramkę z 3 okienkami?
OdpowiedzUsuńNie. Nie będą oprawiane.
UsuńSpecjalnie, aby rozciągnąć obrazek troszkę w poziomie, do pewnego projektu. Jak skończę pochwalę się na pewno. Coś na przechowywanie mulin