Wymagam chyba leczenia, bo wciąż poszukuję, wymyślam, kombinuję.
Miałam nadzieję (miałam), że wolontariat już u mnie się wypalił i co?
No niestety myliłam się, chodzę na kolejne szkolenia i przez wakacje muszę się zastanowić co dalej...
Czy jakiś własny projekt napiszę i poprowadzę, czy jako mentor lub koordynator.... czegoś... Ok mam czas... Mam mnóstwo pomysłów. I jeszcze większe obawy.
Kolejny projekt, który już prawie na ukończeniu to kursy szycia na blogu.
Na razie szycie dla dzieci, a to dzięki Marcie, która u mnie pobierała nauki szycia.
I powoli wracam do korzeni, do szycia i modelowania odzieży.
Jestem samoukiem. Nikt mnie tego nie uczył,.
Może to wyssałam z mlekiem mamy krawcowej?
W swoim czasie szyłam bardzo dużo: garnitury dla synów, spodnie, bluzy, sukienki, spódnice.
Ale wtedy nikt nie dokumentował tego, nie robił zdjęć, nie wrzucał na bloga.
I komu to przeszkadzało......
Teraz wolę iść do sh, niż się męczyć z szyciem.
I czasu na to wszystko brakuje. Praca zawodowa, wolontariat i RODZINKA MOJA MAŁA.
I znajomi, co na pogaduchy wpadną.
Widzicie - wymagam leczenia, ale czy na to jest lek? Wątpię ;(
Myślę, działam, nic na siłę, to ma przynosić zyski, a nie straty. Chociaż pracy zawodowej nie porzucam.
Chcę mieć pewność, że dam radę.
Robię projekty, piszę jakiś biznes-plan, czytam, słucham, podglądam innych i mam wiele za i jeszcze więcej przeciw, ale PO-WO-LI... do celu.
To jakiego lekarza mi polecicie, na te moje szaleństwo???? ech
Pozdrawiam
Elżbieta A.
nie leczyć a pielęgnować w sobie tę kreatywność, pomysłowość i ciągłe chęci!
OdpowiedzUsuń:* Siostrzyczko!
Działaj Elu! Przyjdzie odpowiedni moment, to pewne sprawy same się zaczną układać...Masz rację - nic na siłę. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńŻadnego lekarza ci nie potrzeba :-) To dobry znak :-)Masz plany, masz masę pomysłów, a ja będę bardzo mocno trzymać kciuki :-)
OdpowiedzUsuńElu jak Ci zazdroszczę takich umiejętności...ja tam szyć nie potrafię..co prawda zdolności manualne jakieś tam mam..lubiłam bardzo szydełko, druty ale ..ale niesprawność ręki , po operacji kiedyś tam, zabrała mi to. A więc Elu rób to co lubisz i nie odwiedzaj żadnych lekarzy!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie serdecznie
Działaj,działaj! I w żadnym wypadku nie wylecz się z tego! :)) Przecież to daje ci dużo radości i satysfakcji,prawda?! No to po co to tłamsić lub całkiem zabijać!
OdpowiedzUsuń:))
Obawiam się Elu, że tego się nie leczy :) I dobrze, bo świat byłby nudny bez tak zakręconych robótkowo osób, jak nasza "społeczność" :) Widzisz, ja tam osobiście żałuję, że kiedyś nie przyszło mi do głowy dokumentować swoich prac. Z przyjemnością bym sobie powspominała, z niektórych moich uszytków byłam bardzo dumna, zwłaszcza, że szyłam z niemieckiej burdy, bez książek i netu, wszystkiego uczyłam się sama. Niektóre prace to było prawdziwe pokonywanie siebie. A potem, jak powyrastaliśmy, czy przestały pasować, pooddawałam i nie mam nawet śladu. Czasem sobie tylko przypominam.
OdpowiedzUsuńJa wiem, wiem, wygląda, że jestem roztrzepana, chaotyczna, skaczę z kwiatka na kwiatek i.... niczego nie kończę. Ale to nie prawda.
OdpowiedzUsuńKończę, mam zawsze listę prac do wykonania i odhaczam punkt po punkcie.
Ale takie wizje, są potrzebne, jak to się mówi w psychologii: tworzę mapy marzeń - spróbujcie.
Jeśli to Cię pocieszy, to wiedz, że ja chyba mam podobną "chorobę". Mnóstwo planów i pomysłów w różnych dziedzinach życia. Tylko czas ( a właściwie jego brak) wszystko weryfikuje:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i trzymam kciuki:)
Mnie podobna choroba "trzyma przy życiu". Miłego dnia:)
OdpowiedzUsuńwiesz co Elu wiekszość tak ma jak ty - ja jestem taka sama - więc działaj i realizuj swoje plany - bo to jest piękne uczucie - a ty jesteś nie chora tylko ambitna - buziaki ślę - Marii
OdpowiedzUsuńnieuleczalne Eluś!! A Ty sie kobieto rozkręcasz że hoho - trzymam kciuki :))
OdpowiedzUsuńTego się nie leczy.... bo się nie da ;)
OdpowiedzUsuńpowodzenia!
Tu żaden lekarz nie pomoże - a efekt odstawienia może być jeszcze gorszy hihihihi.
OdpowiedzUsuńJeśli się wahasz z tą działalnością, to może oznacza, że jeszcze nie czas. Nie wiem... W każdym razie jak się zdecydujesz, to ja wspierać będę.
Tylko - muszę to dodać, no muszę... pamiętaj, by nic się nie marszczyło i nie było krzywe. Bo wyznacznikiem dobrego rękodzieła jest jakość. Zamiast trzaskać 20 szt., zrób jedną - efekt będzie godny miana "dzieła" a to się na pewno opłaci i przyniesie wymierne korzyści i sprowadzi klientów.
:)
tak jest szefowo
UsuńLudzie z pasją tak mają :)
OdpowiedzUsuń