Oczka sowy haftujemy szarościami, jaśniejszym i ciemniejszym. Bliżej gałki ocznej, gdzieniegdzie wypełniamy białą wstążeczką. W oryginale bieli jest więcej, u mnie tak tylko dla rozjaśnienia. Wstążeczka biała jest węższa od pozostałych. Ma 3 mm szerokości, szare mają 5 mm.
Czas na charakterystyczne "uszy".
W rzeczywistości nie są związane ze słuchem, a jedynie stanowią ozdobę, prawdopodobnie pomagającą się maskować. Te "uszy" utworzone są przez ruchome kępki piór, które w czasie lotu lub u spokojnego ptaka są położone.
Haftujemy je ciemną szarością, tą samą co ogonek.
I tak wraz ze mną dobrnęliśmy prawie do końca. Teraz tylko wykończyć sowę. A potem uszyć torbę.
Ja jestem bardzo zadowolona. Sowa w realu jest po prostu..... he he piękna. Ale to już zobaczycie jutro.
Przepraszam Was za złą jakość zdjęć. Bateria w aparacie padła, remont w domku. I tak szczęście, że zrobiłam, że pamiętałam.
Zapowiada się fantastycznie! :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie Ci idzie :)
OdpowiedzUsuńEfekt niesamowity. Czy wyszywanie idzie szybko?
OdpowiedzUsuńSowa jest coraz bardziej wspaniała z każdą odsłoną:)
OdpowiedzUsuńZapowiada się fantastyczna torba :)
OdpowiedzUsuńPiekna torba będzie
OdpowiedzUsuńWow!.......ale będzie kapitalna torba:)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie Ci wyszła:-)
OdpowiedzUsuńwygląda świetnie ;)
OdpowiedzUsuńSuper! Ta torba będzie rewelacyjna!:)
OdpowiedzUsuń