W stanie fajnym, oprócz płatków, którym niestety brakowało ocieplinki i czułości. Szybki telefon, spotkanie, dokładne obejrzenie i wydanie decyzji:
RATUJEMY!
I tak oto nasza słodka Tosia dostała matę do zabawy, w kształcie kwiatka, ze słodkimi kaczuszkami.
Przepraszam, że mata wygnieciona, ale jest ona dosyć spora, bo aż 1,5 metra, a ja przypomniałam sobie o zrobieniu zdjęć, gdy już wszystko pięknie poskładałam do torby...
Trzeba było wypruć płatki, uzupełnić je ociepliną i doszyć do środka kwiatka.
Nie było to wcale takie proste, gdyż grubość ocieplin była większa, niż wysokość między stopką maszyny.
Na szczęście użyczono mi przemysłowej maszyny do szycia grubych rzeczy.
Może ta mata zainspiruje Was do samodzielnego wykonania dla własnej pociechy.
Dobra robota. Reanimacja w pełni udana. Jeszcze niejedna Tośka się na tej macie pobawi :)
OdpowiedzUsuńJesteś niezastąpiona i już.
OdpowiedzUsuńElu,
OdpowiedzUsuńjesteś niesamowita! Pokazujesz, że naprawdę jak się chce można wszystko :)
Niewiele trzeba żeby świat był piękniejszy.
Dziękuję Ci że jesteś!
Marta
Reanimacja jak z najlepszej sali operacyjnej. Super wspaniale się prezentuje. ślicznie i kolorowo tak jak powinno byc dla dziecka ;).
OdpowiedzUsuńBrawo! Super mata...z pewnościa będzie świetnym miejscem zabaw :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne znalezisko, po odnowieniu prezentuje się znakomicie :)
OdpowiedzUsuń