Tytuł brzmiał: Początki są trudne.
A pierwsze zdanie, jakie napisałam to:
"O matko, założyłam bloga."
Blog był na blox-ie i nazywał się "Mój cały świat"
I wiecie co: tam był!!!! mój cały świat:
gotowanie, praca, studia, pasja, rodzina i pomaganie.
A potem mój świat rozsypał się na miliony łez.
Aby przerwać, nie podać się, stworzyłam mój azyl:
"Za szczelną ścianą".
"Za szczelną ścianą".
Tam krok po kroku,
sama dla siebie pisałam,
co muszę zrobić, jaki kolejny krok wykonać,
aby przetrwać i móc dalej kochać i cieszyć się życiem.
Każdego dnia rano, czytałam poprzedni wpis,
i sprawdzałam, czy zadanie wykonałam.
Krok po kroku, zaciskając zęby i wyjąc w nocy do poduszki
odbudowywałam wiarę w siebie i w innych.
Poznałam mnóstwo osób, które były przy mnie,
wpierały nie tylko dobrym słowem,
ale i obiadem, pomocą w urządzeniu nowego,
w sprzątaniu, w przeprowadzce.
Ocierały łzy, koiły ból,
ale i motywowały do walki.
I tak powolutku powstał ten blog.
Blog od nowa.
Blog radości.
Okrojony już raczej tylko do pasji szycia, haftowania,
a ostatnio scrapbookingu i kręcenia filmików.
Nie ma już tu pokazywania wolontariatu,
nie ma pokazywania życia rodzinnego.
To jest tylko moje.
Opowiem Wam historię.
Historię, którą usłyszałam na pewnym szkoleniu
z bezpieczeństwa w sieci,
milion lat temu,
gdy pracowałam z dziećmi i młodzieżą.
Weźcie to sobie do serca,
bo nie wiemy, kto jest po drugiej stronie monitora.
Stała tak,
prawie na środku skrzyżowania.
Stała w obcym mieście.
W ręku trzymała rodzinny album,
pełen zdjęć.
Zdjęcia babi i dziadka,
rodziców z czasów młodości.
Zdjęcia ze szkoły, z balu maturalnego.
Ze ślubu swojego i brata.
Były też zdjęcia jej dzieci.
Stała tak otwierając kolejne kartki albumu
i wyciągając kolejne zdjęcie.
Oddawała je przypadkowym osobom,
które zatrzymały się z ciekawości.
Zdjęcie córki w kąpieli wziął
jakiś pan w średnim wieku z brzuszkiem.
Zdjęcie ze ślubu
zabrała lekko podpita pani.
Taksówkarz dostał zdjęcie z wakacji.
Rowerzysta - zdjęcia rodziców.
Za każdym przewróceniem
kolejnej kartki w albumie,
otwierały się wspomnienia
i ubywało zdjęć.
W końcu rozdała wszystko.
Nie zostało jej już nic.
Jej życie, świat,
powędrowało do obcych osób,
powędrowało do obcych osób,
które nie mają tych wspomnień.
Ostatnie słowo na szkoleniu brzmiało:
Udostępniasz swoje zdjęcia w sieci,
jak ta kobieta na skrzyżowaniu.
Jak je wykorzystają inni?
Nie masz bladego pojęcia.
To jest Twój wybór,
ale czy słuszny?
Przytulam Was z serca.
Dziękuję za wszystko,
za te cudowne 8 lat razem
za te cudowne 8 lat razem
i proszę o jeszcze:
bądźcie tu ze mną.
Zdjęcia pochodzą z: https://pixabay.com
Dawno nie ruszyłaś mnie tak jak dziś. Wiem ile sił wykazałaś i zastanawiam się czy ja dałabym radę. Pewnie z pomocą dobrych dusz... Co do tekstu o zdjęciach, wszystko trzeba robić z głową. Ale sporo racji jest w tym, że nie wiemy co inni zrobią z moim zdjęciem. Dla tego nigdy nie udostępniłabym zdjęć dzieci w jakiś intymnych sytuacjach. Po co prowokować. Z resztą w ogóle chyba bym nie pokazywał dzieci samych, co innego razem z nami, na zdjęciu rodzinnym, ale ja nie pokazuję takich zdjęć. Jedynie koty. Ale nikt mi nie wykorzysta zdjęcia kota. Chyba, świat zaskakuje co rusz. A z ryzykiem kradzieży mojej pracy intelektualnej się pogodziłam. Są na to paragrafy i sprytni prawnicy.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się kobieto i nie dawaj. Ściskam.
Luna, ja właśnie o publikowaniu zdjęć rodzinnych, nie innych. Tego dotyczyło szkolenie. To powinny być nasze intymne chwile, które wywołują śmiech, radość, a czasem ból i łzy.
UsuńNie chciałabym stać, jak ta kobieta....
przytulaski i dziękuję Ci....
Ale wiesz, może ja jestem jeszcze jakaś optymistyczniejsza ale jest różnica w dawaniu jedynych odbitek a pokazywaniu kopii. To że pokazuję zdjęcie Ciapka po operacji, nie okrada mnie z emocji które czułam. Nadal mam te zdjęcia mimo, że zobaczyło je setki osób w sieci. Może to kwestia skrótu ale nie przekonuje mnie ten przykład. Ja tych chwil nie oddaję, ja je pokazuję jak obrazy w galerii. Fakt, nie są już moje intymne, ale to kwestia tego co chcę zachować tylko dla siebie i najbliższych, a czym chcę się podzielić. Wszystko rozbija się o równowagę, zdrowy rozsądek i własne wyczucie.
UsuńJestem od początku z Tobą !!!
OdpowiedzUsuńJesteś twardą,a równocześnie miłą, sympatyczną i otwarta na innych osobą.
Nie zmieniaj się.
Serdecznie Cię pozdrawiam
Jesteś Basiu i bardzo Ci za to dziękuję
UsuńWiesz chyba się już zmieniłam.
Nie da się inaczej, i chyba dobrze.
teraz mam czas na samotność, bo jest mi z tym bardzo dobrze
czasem trzeba wyciszyć się, usunąć w cień, aby nie zwariować
Z tymi zdjęciami to w samo sedno - a ostatnio na fb czy instagramie znajomi ciągle wrzucają zdjęcia dzieci (i najczęściej mają profile publiczne, czyli każdy może je zobaczyć). Nie rozumiem tego, podobnie jak tych naklejek z imieniem dziecka na samochodach - moim zdaniem lepiej nie kusić losu w tak ważnych kwestiach...
OdpowiedzUsuń8 blogowych lat to już kawał historii, gratulacje :) Ja oczywiście będę nadal i nigdzie się nie wybieram, bo tworzysz fajne miejsce ♥
Aniu, nawet nie wiesz jak chciałabym cię spotkać w realu, usiąść z kubkiem kawy na trawie, i rozmawiać, rozmawiać
UsuńCieszę się, że to moje miejsce jest też i Twoim
Gratuluję 8-u lat blogowania Elu!
OdpowiedzUsuńDziękuję Anetko
UsuńElus-za bardzo sie nie zmieniaj bo sekret tkwi w Tobie.Twórz, działaj i bądźmy w kontakcie
OdpowiedzUsuńJoasiu zmiany sà konieczne
UsuńHehe ten sekret musisz mi zdradzić koniecznie
A kontakt na pewno zostanie 🙂
Gratuluję tak wspaniałej rocznicy i życzę z całego serca jeszcze wielu samych radosnych i twórczych lat blogowania:) Pozdrawiam gorąco:)
OdpowiedzUsuńDanusiu z serca dziękuję
UsuńŻyczę kolejnych latek. Ale już tylko szczęśliwych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję Moniko innych na pewno nie będzie już ja się o to postaram hihi
UsuńSpory kawałek czasu, gratuluję. Wszyscy przechodzimy złe chwile, choć jest ciężko, to jednak nic nie trwa wiecznie. Jedyne moje zdjęcia w sieci, to te z awatarków, innych nie wrzucam i bardzo się dziwię, tym życiem "na pokaz". Co robię, gdzie byłam, z mężem, czy przyjacielem, dzieci w kąpieli, dzieci na plaży, moje mieszkanie, mój samochód itd.itp. Po co to?, czy to podnosi naszą wartość, czy chodzi o same pochwały?.......ech. Trzymaj się Elu i nie przestawaj tworzyć i pisać i dzielić się tym z nami. Buziaki:)
OdpowiedzUsuńWando, jak dobrze zrozumiałaś mój post, bardzo dobrze. Cieszę się że ty też masz takie odczucia i Dziwisz się dokąd ten świat zmierza. Dziękuję za życzenia dziękuję że jesteś buziaczki śle Ela
Usuńkawał życia Kochana Babo! i mój cień tuż, tuż.. wspieram Cię dobrymi myślami... cały ten czas :)
OdpowiedzUsuńściskam moooocno!!!
wiem Basieńko - i dziękuję że jesteś
UsuńKochana,pamietam doskonale poprzedni blog,teraz masz nowy już 8 lat jak ten czas leci,pisz dalej i bądż Elunią,
OdpowiedzUsuńczas leci Urszulko, a my wciąż piękne i młode hehe pozdrawiam
Usuń8 lat to szmat czasu. Ja bloguje od 2009 kiedy planowalam slub.
OdpowiedzUsuńZdjecia publikuje,ale nie jest ich masa. Trzeba byc ostroznym tak jak mowisz.
To jesteś weteranką w blogowaniu Minia
UsuńTak, trzeba być ostrożnym zwłaszcza przy publikacji rodzinnych zdjęć
Kawał czasu minął. Cieszę się, że nadal jesteś - migasz to tu to tam (wyszło jak u G. Turnaua).
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno :)
Violuś migam jak światła odblaskowe hehe ja tez się cieszę, że jesteś :))
UsuńEluś, tak rzadko ostatnio komentuję cokolwiek... Ale jestem, odwiedzam Cię i wciąż podziwiam :) Życzę kolejnych wielu lat blogowania, ale przede wszystkim duuużo zdrówka i szczęścia, bo na nie bardzo zasługujesz. Ściskam bardzo mocno, silna Ty Kobieto :)
OdpowiedzUsuńJoasiu dziękuję za rozmowy telefoniczne i wsparcie i za to, że jesteś
UsuńGratuluję Kochana tylu latek blogowania:) A kolejne niech będą już tylko dobre! Buziaki:)
OdpowiedzUsuńTak jest Kinga kolejne ju same radosne Buzialki
Usuń8 lat to szmat czasu, zycze kolejnych tworczych chwil :)
OdpowiedzUsuń