Zrób to sam do domu: półki ze skrzynek część 1

Od dawna marzyły mi się półki ze skrzynek po owocach.

Poluję też na szufladę zecerską, ale kiepsko mi idzie to polowanie.  Jakby ktoś - gdzieś - kiedyś - pliss.

Za to skrzyneczki upolowałam, za niewielkie  pieniążki i wymiarowo idealne  30 cm długość, 20 cm szerokość i  20,5 cm głębokości.

Kupiłam na razie cztery sztuki.

Radość po ujrzeniu paczki była olbrzymia, a jak pachniało drewnem w pokoju OCH...

I nie byłabym sobą, gdybym ich nie ozdobiła, co okazało się nie takie proste, bo farba niezbyt przyjmowała transfer, co widać na poniższej fotce. Muszę to podmalować.

Kolejne grafiki wyszły zdecydowanie lepiej.

Oprócz grafik przekopałam gazety wycinając tytuły pasujące do mnie.

I tak oto moje skrzynko-półki mają drugie życie.... prosto z pierwszych stron gazet hi hi.

Część napisów jest spod spodu, część w środku skrzyneczki. Tu jeszcze mokre od kleju, ale jak wyschły są białe.

A to hasło powaliło mnie na kolana, bo jak nic pasuje do mojego blogowego kubka. 

I to prawda - ja jeżdżę rowerem - pokonując, może nie wiele, ale systematycznie każdego dnia  8 km lub więcej. Więc nie waham się używać jednośladu.

 

Na Dzień Matki do akcji wkroczył syn i zamocował mi skrzyneczki. Stwierdził, że mi do szczęścia wystarczają cztery kołki haha no co....

A  uśmieliśmy się, bo ściany krzywe, skrzynki nie są idealne, nasza kreska od poziomicy jedno, a reszta swoje.

Ale co tam krzywizny - w nich urok.

Jak poustawiałam i co jeszcze muszę zrobić w kolejnej odsłonie.

Pozdrawiam 

Elżbieta A.