wesoło mi i powera mam.
Śpiewa Adele, rosół na kuchence leciutko mruga,
a maszyna turkocze w swoim kąciku.
Kurka wodna, prac dużo, a do pokazanie niewiele, bo wszystkie czekają jako niespodzianka, dla innych, na prezenty.
Jednak dziś postanowiłam zmienić moje firaneczki. Poprzednie mają równo rok, a to za długo: TU STARE
Teraz uszyłam proste, marszczone na taśmie, do ziemi.
Ozdobiłam tylko górę pomarańczową organzyną (Beatko dziękuję).
A wiadomo dlaczego pomarańczową - do stolika TEGO.
W planach domowych odnowa komody i ramy lustra.
Całkowita zmiana koloru.
Już wkrótce nowy przedpokój.
Eleganckie firanki. Powodzenia w realizacji planów. Oby ta dobra energia Cię nie opuszczała :)
OdpowiedzUsuńKobieta zmienną jest i gdzie może i co może, to zmienia. Fajny efekt :)
OdpowiedzUsuńFiu, fiu, nie dość że masz świetne firanki to i rosół i powera :) Niech moc będzie z Tobą :)
OdpowiedzUsuńdziękuję anette - będzie na pewno, optymizm mnie nie opuszcza
UsuńNo, no! Bardzo pozytywne firanki :) Moim też przydałoby się odświeżenie :)
OdpowiedzUsuńOj to widzę masz ambitne plany. Z chęcią będę podziwiać te zmiany. Firanki ładne chociaż ja lubię kwiatowe wzory u dołu jakieś. Ściskam i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiękne Twoje firaneczki !!! Może i ja coś w domku zmienię?
OdpowiedzUsuń