w jakich przyszło mi teraz żyć.
Presja bycia piękniejszą, mądrzejszą.
Presja pokazania się na fejsie, na insta.
Mówią, że jak nie ma Cię w mediach społecznościowy
- to nie istniejesz dla świata.
Otóż błąd.
Istnieję!
To świat jest zbyt zabiegany, aby mnie dostrzec.
A ja nie zabiegam o jego względy.
Uroda?
Dana od boga, od natury.
Można ją poprawiać, modyfikować,
ale nie da się tak w nieskończoność.
Kiedyś grawitacja i tak dopadnie,
a naciągana wiele razy skóra odmówi posłuszeństwa.
Dlatego godnie noszę moje siwe włosy, zmarszczki, itp.
Chociaż czasem widok w lusterku przeraża.
No cóż - na szczęście tylko czasem!
Kult ciała.
A gdzie jest kult duszy?
Dlaczego nie pokazujemy tego piękna w środku.
Uśmiech na twarzy, radosna dusza.
Tak chcę, aby widział mnie świat.
Łzy, smutki, zmartwienia, choroby.
Kto tego nie ma.
Każdy z nas niesie swoje krzyże.
Nie czuję potrzeby obarczania innych moimi krzyżami.
One są moje, nie oddam nikomu.
To, jak je niosę,
To, ile razy upadam i powstaję,
To zostaje u mnie.
Świat tego nie chce oglądać.
Świat i tak jest wystarczająco okropny.
Świat potrzebuje promyków słońca, radości,
pięknych chwil, wzruszeń,
uśmiechów, łez radości.
A może się mylę?
Presja.
Sama ją odczuwałam.
Odczuwałam presję dodawania komentarzy,
ale im więcej blogów chcę obejrzeć,
im więcej cudownych ludzi poznać,
tym mniej czasu na komentowanie.
Tak szybko dodajecie posty,
że za chwilkę mam je gdzieś na dole ulubionych blogów,
i odpuściłam, bo wiem, że i Wy wiecie..
Odczuwałam presję dodawania komentarzy,
ale im więcej blogów chcę obejrzeć,
im więcej cudownych ludzi poznać,
tym mniej czasu na komentowanie.
Tak szybko dodajecie posty,
że za chwilkę mam je gdzieś na dole ulubionych blogów,
i odpuściłam, bo wiem, że i Wy wiecie..
Presja dodawania postów na bloga.
Najlepiej codziennie,
bo inaczej nikt nie zauważy.
E tam.
Zauważy, ja to wiem.
Sama zauważam każdy Wasz wpis.
I mimo milczenia - podziwiam wkład, pomysł, pasję.
Jak widzicie, posty planuję.
Nie mam "stresa", że tekst do kitu,
że zdjęcia słabo obrobione,
że nie zdążę, że nie mam się czym pochwalić.
Nie pokazuję nic bieżącego,
bo staram się z całych sił,
aby każdy post był dopieszczony.
Kwestia sporną, jest to, czy mi się to udaje,
ale to zostawiam już Waszej ocenie.
;-))
Jak widzicie, posty planuję.
Nie mam "stresa", że tekst do kitu,
że zdjęcia słabo obrobione,
że nie zdążę, że nie mam się czym pochwalić.
Nie pokazuję nic bieżącego,
bo staram się z całych sił,
aby każdy post był dopieszczony.
Kwestia sporną, jest to, czy mi się to udaje,
ale to zostawiam już Waszej ocenie.
;-))
Zatrzymałam się w tym pędzie.
Zahamowałam, odpuściłam.
I w tym momencie moja głowa zaczęła puchnąć od pomysłów, inspiracji.
(i nie od pinteresta, bo tam nie zaglądam).
Otoczenie, natura, ludzie -
to jest inspiracja dla twórcy.
Zatrzymaj się ze mną.
Nie dajmy się presji.
Niektóre z przyszłych postów,
będą inne niż dotychczasowe.
Ciekawa jestem, czy zauważycie różnicę?
Koniecznie dajcie znać w komentarzach pod nimi.
Post pełen mądrości, choć z jednym nie do końca się zgodzę - czasem dobrze się z kimś podzielić swoimi troskami, bo łatwiej nieść krzyże, a dobre słowo czyni cuda. Jestem ciekawa nowych postów. Pozdrawiam Elu.:)
OdpowiedzUsuńCzasem dobrze odpuścić i po prostu sobie być cząstką świata. Wierzę, że każdy człowiek jest ważny bez względu na wiek czy wygląd. Osobiście nie lubię nigdzie pędzić, ale rozumiem ludzi, którzy chcą więcej, szybciej i mocniej doświadczać życia. Jedni lubią dzielić się troskami, a inni nie i to też szanuję.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci, aby życie niosło Cię łagodnie i żebyś miała zawsze choćby najmniejszy powód do radości.
Uściski!:))
O Kochana nie do końca się z Tobą zgodzę........tragedie, ból itp. lepiej się "sprzedają w sieci", a kto pisze o radości, o dobrych gestach, takich bez interesownych z serca? Dobro się nie sprzedaje, ludzie nie chcą czytać o radości i sukcesach innych......ząb czasu dosięgnie każdego, ale czy jest coś złego w tym ,że próbujemy to oddalić....owszem nic na siłę, ale dbanie o ciało powinno iść w parze z dbaniem o duszę....optymizm to duży krok do lepszego samopoczucia, widzenia dobra w innych dawania radości i czerpania tego samego....mam prawie 60 lat,ale nie mam zamiaru czekać i wszystko "zwalać" na wiek.....o Nie..otóż ćwiczę ciało tylko dla siebie.....nie gonię na siłę,ale w życiu jest łatwiej myśląc optymistycznie,staram się o równowagę w życiu, w ogrodzie....po drodze jedni wsiadają do mnie inni niestety wysiadają z mojego pojazdu, jak to mówi moja córka życie, mamo życie....jestem szczera w opiniach,nie znoszę SKĄPSTWA,cwaniactwa.... a te cechy nie są dobre w obecnych czasach. Elu Słońce trzeba mieć Przyjaciół,żeby mieć się komu wypłakać i dzielić radość, a dla równowagi Wrogów,żeby nie wpaść w samozachwyt. Rozpisałam się, ale padł mi telefon i pewnie dlatego ha ha .......ściskam mocno Dusia
OdpowiedzUsuńPiękny Twój wpis od serca.Zgadzam się z Tobą, ja mało gdzie mogę wyjść,kocham ludzi,mam przyjaciółkę(przyjaciel domu-jej mąż zmarł w tym roku),mam rodzeństwo z którym się też spotykam,czasami trzeba pozwolić aby ktoś wspólnie nosił z nami ten krzyż.Są różne sytuacje i nie da się na sto procent porównywać życia ludzkiego,są różne charaktery,niech każdy sobie żyje tak aby mu było dobrze i był zadowolony z zycia.Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńTo prawda i trzeba sobie o tym często przypominać :)
OdpowiedzUsuńCzasem ulegam jeszcze tej presji twórczej, jakiejś bardziej wewnętrznej niż zewnętrznej ale jednak. Z poprawianiem urody dałam sobie spokój kiedy zostałam prawdziwie pokochana przez miłość mojego życia i przez siebie samą.
OdpowiedzUsuńCześć,
OdpowiedzUsuńBardzo mądry wpis!! Niech świat pędzi do przodu. Niech inni zabiegają o piękno i popularność. To nie są najważniejsze rzeczy w życiu.
Walczymy o duszę i szczęście. I zwolnijmy :)
Pozdrawiam,
Kasia
Ależ ta jesienna pogoda zachęca do refleksji, do zatrzymania... ale też do zmian. Sama łapię się teraz na tym, że więcej rozmyślam i przewartościowuję pewne sprawy - częściowo pokrywają się właśnie z tym co piszesz. Trochę się zgadzam, a trochę nie :) Fakt, warto nauczyć się odpuszczać pewne rzeczy, przestać pędzić nie wiadomo dokąd. Ale z drugiej strony, mnie osobiście taka "dobra presja" motywuje do rozwoju, daje kopa do działania. Własnego bloga pewnie już dawno bym zostawiła, gdyby nie taka "presja" właśnie.
OdpowiedzUsuńPS: Od kilku miesięcy mam jeden siwy włos i też go dumnie noszę ;)
Dziewczyny kocham Was i to, że dzielicie się swoimi przemyśleniami.
OdpowiedzUsuńPisząc swoje przemyślenia, człowiek czasem ma na myśli co innego, a inni interpretują to inaczej. I to nie jest złe.
To jest fantastyczne, bo wtedy ta osoba, która napisała, musi się zastanowić nad doborem słów, nad tym, żeby przekazać sens przemyśleń, to dokładnie, tak jak chciała, żeby ta druga strona zrozumiała co do kropki.
Tak jak pisze Ania z Sowiarnia" - dobra presja to jest Motor do działania.
Te moje słowa, które pisałam, Żeby nie dzielić się złymi, smutnymi rzeczami, chodziło mi tylko o bloga.
Oczywiście że w życiu, w realu, są takie osoby, którym się i poskarżymy i postękamy i popłaczemy; przy nich zrzucimy nasz ciężar.
Ale chodziło mi o to, że blog jest jednak dla mnie pamiętnikiem samych fajnych chwil. Nie chce tu marudzić i mam nadzieję, że tak zostanie do końca.
Piszecie tak pięknie, że aż chcę jeszcze!
Zgadzam się z Tobą Elu - czasami trzeba wrzucić na luz...Szkoda, że nie wiedziałam tego 20 lat temu... Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńKochana miałaś rację podobne te nasze mysli...
OdpowiedzUsuń