Narodziny dziecka to za każdym razem cud! I tego będę się trzymać. Cud narodzin. Szczęście dla rodziców. Radość dla dziadków. A i prezenty z tej okazji szczególne.
Dominika postanowiła dać coś innego. A ponieważ, jak to bywa, pomyślała na ostatnią chwilę, to misia musiała kupić w sklepie. A miał być szyty ha ha
Dostałam zadanie: wyhaftować na misiu dane bobasa.
Nie tak łatwo ustalić wysokość i szerokość literki, gdy kudełki wplątują się między niteczki.
Jakoś się udało.
Jakoś się udało.
Na łapkach waga i wzrost, pozostałe dane na serduszku.
Oto miś - metryczka dla Tomka.
Zdjęcia robione w biegu, bo ja zawsze zrobię, oddam i... nie mam :)
To jest pomysł jak z zakupionego prezentu zrobić prezent bardzo osobisty!Jak widać świetnie dałas radę.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Świetny pomysł Elu, oryginalny!! A widiziałam na fb,że kupiłas nowa maszynę do szycia ! To dopiero było wyzwanie...jestem ciekawa jak Ci sie będzie szyło i po prostu ciekawi mnie jaki ma dźwięk przy szyciu....wiesz o co chodzi:))
OdpowiedzUsuńMoże i na ostatnią chwilę, ale jaki świetny pomysł z tego wyszedł, no genialny po prostu. Taka metryczka podoba mi się chyba nawet bardziej od tych "standardowych" :)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł.:)
OdpowiedzUsuńŚwietnie sobie poradziłaś Elu. Nie ważne, że kupiony, ale reszta to Twoja inwencja i całość wygląda super. Ściskam:)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł! Teraz miś jest bardzo osobisty:) Świetnie Ci poszło to haftowanie Kochana, ślicznie! Buziaki ślę:D
OdpowiedzUsuń