MENU

16 maja 2024

Po kilku latach - skończyłam


Nie pamiętam nawet, kiedy go zaczęłam, pewnie jakoś tak osiem lat temu, bo na pewno było to zlecenie w czasie działania mojej firmy. Pewna pani zamówiła haft i kiedy ja już kupiłam do niego potrzebne rzeczy: kanwa, muliny. Kiedy postawiłam kilkaset krzyżyków, pani drogą mailową odwołała zamówienie. Haft został z nerwów rzucony w kąt.
Kto miał/ma firmę i pracuje zawodowo jeszcze, ten poczuje mój ból. Tyle godzin poświęconych na tę pracę, włożone pieniążki i... kicha. Zamówienie odwołane. A mogłam w tym czasie tworzyć inne rzeczy, dla klientów, którzy cierpliwie czekali.

Haft przeleżał na dnie szafki, w celu zapomnienia. Raz do niego wróciłam... coś tam podłubałam i... znów poszedł w odstawkę. Nie czułam go, nie miałam sił zmagać się z UFOKIEM.

Na szczęście znam siebie i wiedziałam, że tak łatwo ze mną mu nie pójdzie. Po prostu musiałam na nowo opracować strategię. Teraz robiłam go na luzie, bez spiny, że ktoś, komuś i za ile. Wymyśliłam inną koncepcję.

W pierwotnej wersji miał być monochromatyczny, tylko w czerni. Pomyślałam, popatrzyłam i zrobiłam, jak mi serce podpowiadało. Postacie są w czerni, stół w ciemnej szarości. Podłoga i sufit w jasnej szarości, a okna o stopień jaśniejsze od sufitu. Dodałam wokół obrazka ramkę, która w oryginale jakoś dziwnie urywała się.

Obraz wisi teraz u mnie w pokoju. Nie jestem osobą, która lubi obwieszać się znakami religijnymi. Uważam, że to są "sztuczne bożki". Religia to magia w środku człowieka, nie na pokaz. To nie klepanie słów, bez zastanowienia.

Więc dlaczego obraz wisi u mnie?

Haft kończyłam w czasie choroby mojego Taty. A te ostatnie krzyżyki, na suficie, stawiałam 26 stycznia 2024 r. po śniadaniu. Pamiętam, że ucieszyłam się, że to już skończone.
Wyprałam i powiesiłam w łazience. Mama powiedziała, że będzie ładny. Fakt, był tylko przeprany, niekrochmalony, nie wyprasowany. Ale skończony!!!

Nie podejrzewałam, że skończony haft oznacza też koniec życia u Taty. Zmarł wieczorem. Do dziś tęsknię za nim, bo był pięknym, dobrym, uczciwym i bardzo uczynnym człowiekiem.

Dziś haft to taki mój "ołtarzyk", każde spojrzenie na niego, przywołuje dobre chwile z Tatą. Nawet te ostatnie, trudne chwile, bo to był dla mnie ZASZCZYT móc towarzyszyć Mu w ostatniej podróży. To było dla mnie pierwsze, tak bliskie spotkanie ze śmiercią. I... dałam radę. Nie wystraszyłam się, nie panikowałam. Spokojnie przyjęłam przejście, czując, że nie odczuwa bólu, że jest tam z tymi, których kocha.

Wciąż jednak mam do siebie pretensje, że może mogłam zrobić dla Taty więcej... Zauważyć sygnały wcześniej, zadziałać, tylko.... przedłużyłoby to jego cierpliwie. Walczył z rakiem 18 lat. Był dla mnie Wojownikiem, który zawsze myślał o innych, nigdy o sobie. Jesteś dla mnie Tatusiu przykładem, jak być człowiekiem, który ma wiarę.

Teraz muszę się nauczyć być dobrą córką dla Mamy, a to nie jest taka łatwa relacja .

Dziękuję, że przeczytaliście ten tekst, bo on chyba był dziś dla mnie ważniejszy, niż zdjęcia haftu.
Wypłakać ból - pokochać siebie, bez zachwalania i samouwielbienia. Ot tak po ludzku. Muszę wciąż pracować nad sobą, bo jeszcze wiele jest do poprawienie i tak łatwo o tym zapomnieć. Jesteśmy tu na chwilę, nie dla siebie, a dla drugiego człowieka.

Pierwsze zdjęcia z prac nad haftem pokazywałam, jak jeszcze miałam konto na FB ha ha kto to pamięta...

rok 2022 powrót do haftowania






rok 2023  postęp prac




i lewa strona



rok 2024


a to kwiecień - w ramie


dziękuję, że jesteście

8 komentarzy:

  1. Piękna Ostatnia Wieczerza Pańska, pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też nie lubię religijnych kartek tym bardziej haftów, mimo tego że jestem praktykującą katoliczkę, czy wierzącą to nie wiem ale fajnie że skończyłaś ten haft. Jest piękny , choć przyznaję, że Cię podziwiam i fajnie że zmieniłaś mu niektóre kolory. Monochromatyczny by nie był taki ładny, choć ten rodzaj haftu lubię ale nie w tak dużych projektach. Co do śmierci tatki to nie będę się wypowiadać bo ja swoich rodziców straciłam już dawno, ale dla mnie ważne jest powiedzenie " Spieszmy się kochać ludzi bo tak szybko odchodzą"
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś pięknego i wymagającego tak dużego nakładu pracy że chylę czoła w podziwie. Co do zmieniajacych zamówienia klientów sie juz nie wypowiadam, ale czasami nie tylko ręce opadają, ale ogarnia człeka furia. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na szczęście ja mam już to za sobą. Reniu, a Tobie życzę samych najlepszych i wyrozumiałych.
      pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Podziwiam, podziwiam.......znalazł dom? Przytulasy

    OdpowiedzUsuń

"... a czasem się do mnie uśmiechniesz
Znikną smutki szaro – niebieskie
Stoisz w progu i słońce masz w oczach,
Więc dziękuję Ci za to, że jesteś."
- Czesław Miłosz

Zapraszam ponownie i pozdrawiam
Ela