Bardzo chciałabym wrócić do tworzenia w ciszy domowej. Pomysły wciąż rodzą się w głowie. Niestety, trzeba to powiedzieć głośno: stara się robię i po pracy zawodowej, marzę tylko o.. poleżeniu.
Kłamczucha!!!
Nie stara, tylko leniwa. Ok, to powiem Wam uczciwie jak jest.
Wstaję o 6:00 rano. O 7:30 muszę już być w pracy. Wyruszam z zachodu Wrocławia na sam koniec południowego wschodu, czyli z dzielnicy Gądów, na Brochów. Kto chce, niech zerknie na Google Maps. Od 38 lat mieszkania we Wrocławiu, poruszam się tylko komunikacją miejską.
Rano zajmuje mi to (z wyjściem z domu i dojściem do pracy) równo godzinę, ale popołudniami.. Tutaj sprawa wygląda trochę inaczej. Wychodzę z pracy 15:30 i czasami wracam 17:30. Wiecie, jeszcze zakupy po drodze, a to korki, jakieś wypadki, a to awaria tramwaju, a to autobus nie przyjechał. Różnie to bywa.
Wchodzę do domu, ogarniam jakieś jedzenie, herbata, siadam i...
No właśnie. I już jestem tak zmęczona po 8 godzinach biegania w pracy, staniu w tramwaju, że nie mam siły już na nic. I zmuszam się, żeby coś zrobić. Zazwyczaj tworzę w sobotę i w niedzielę, ale na przykład ostatnio, tj. niedziela, od samego rana, nie robiłam nic. Znaczy się zrobiłam - powycinałam kilka elementów z papierów z scrapowych.
I zapytacie teraz: "A co takiego robisz w tej pracy, żeś taka zmęczona?"
Mnóstwo rzeczy, nie wiem, czy mogę tu pokazywać, ale kilka zdjęć wam wstawię.
Pracuje w Dziennym Domu Pomocy z osobami starszymi. Jestem terapeutą zajęciowym. Zajęcia indywidualne, grupowe, organizowanie imprez, udział w konkursach, dekorowanie. I pamiętanie o papierologii, czyli obserwacje, planowanie, wyliczanie, przygotowanie zamówień materiałów, narzędzi.
Nasza wiosenna dekoracja z tektury i papieru. Mix technik, nawet wyciski z foremek z masy.
Po dwóch miesiącach jadę do Mamy. To będą pierwsze Święta bez Taty :( Mama już ogarnia ogródek, więc być może coś razem podziałamy.
Ostatnio myślę, że czas zwolnić, wszak powolne żółwie żyją setki lat, a szybkie, zwinne myszki polne trochę ponad rok.
Taki wpis, jak widzicie, pełen chaosu. Misz-masz, jak życie.
Skończyłam haft "Ostatnią wieczerzę", już jest oprawiony, ale czekam na pogodę, żeby zrobić fotki.
Wrócę i obiecuję w końcu pisać komentarze u Was, ale uwierzcie mi, jestem z Waszymi wpisami na bieżąco.
Zdrowych i rodzinnych Świąt Wielkiej Nocy. Dbajcie o siebie.
Myślisz że na emeryturze jest więcej czasu?? nic nie muszę wstaję między 7 a 8 i czas mi się przelewa przez palce. Jak pracowałam potrafiłam się zmobilizować a teraz nie zrobię dziś to zrobię jutro. Ale z moim charakterem nie potrafię się zmobilizować i nadal nie dociera do mnie że już nic nie muszę ale mogę , Przypłaciłam to depresją więc ciesz się że masz pracę którą lubisz i pracuj jak najdłużej się da. Podejrzewam że gdyby nie covid pracowałabym nadal. !! I nie martw się jakoś to będzie. Nie mam już rodziców i brata , zostały mi dzieci bo z mężem się nie da żyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i trzymam za Ciebie kciuki.
Elu, miałam podobnie - praca i ciągłe zmęczenie, więc to nie kwestia Twojego lenistwa, a chronicznego przemęczenia. Zresztą, aby być kreatywnym, trzeba czasami złapać oddech i poinspirować się czymś błahym... A kiedy masz to robić, jeśli pracujesz i dojeżdżasz dość długo do pracy? Radosnych Świąt Wielkanocnych :)
OdpowiedzUsuńCzasami trzeba zwolnić, czasami trzeba odpuścić, czasami trzeba wybrać co jest ważniejsze. Chyba każdy z nas zmaga się z chronicznym brakiem czasu i zmęczeniem niezależnie czy jesteśmy aktywni zawodowo czy też nie. Mam wrażenie, że w obecnych czasach stało się to już normą. Niestety...
OdpowiedzUsuńSpokojnych Świąt Elu ❤