Taki mały, metalowy rower,
który być może kiedyś był cukiernicą i pojemnikiem na łyżeczkę,
przyniosła mi jedna z moich podopiecznych, mówiąc:
- Pani Elu, do wykorzystania.
Wzruszyłam się, bo Pani jest po 90-tce ,
a szukała go w domu przez całe popołudnie.
Chciała się nim z nami podzielić.
Rower ma chyba z 40 lat
(ale to niepewna informacja).
Popatrzyłam na niego i od razu wpadł mi pomysł,
żeby z koszyka z przodu "wysypywały" się kwiaty.
A koszyk z tyłu był wypełniony miniaturowymi książkami.
Kwiaty to rzecz prosta,
ale nad książkami trochę posiedziałam.
Część z nich zrobiona jest ze starej, pożółkłej książki.
To te "stare", jak:
Stara baśń, Pan Tadeusz, Quo vadis.
Część z białych kartek ksero,
z wydrukowanymi fragmentami, np.
Ania z Zielonego wzgórza,
Akademia Pana Kleksa.
Rower stoi dumnie na kominku
w towarzystwie dwóch, papierowych, wiosennych domków,
oraz....
a to może kolejnym razem.
Rower wyszedl cudownie, pieknie wykorzystany , pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńI kto by pomyślał, że to taki stary rower. Miałaś świetny pomysł. Kwiaty tak jak pisałaś to mały pikuś ale te książki, zrobić tak co by wyglądały na stare... Gratuluję wyszło Ci rewelacyjnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam