Jejku jaka ohyda - pomyślałam sobie, gdy w szafie zobaczyłam firany, które zostawiła właścicielka mieszkania. Takie jak za komuny. Ptaszki, motylki, kokardki, kwiatuszki. błeeee
Leżały trzy lata i co...
Tuż przed Wigilią wzięłam je w swoje ręce. Doszyłam taśmę marszczącą. Skróciłam.
Całość dopełniają dwa wąskie, białe kawałki tkaniny, które imitują zasłonki, zasłaniają boki firan.
Babcine zasłonki w moim współczesnym pokoiku.
To styczniowe uwolnienie tkanin w:
PS.
Miło mi, że zaglądacie, a ponieważ sama wiem, jak to jest z czasem, wyłączyłam komentowanie. Wystarczy mi to, że zajrzycie. I nie musicie się stresować, że nie ma kiedy napisać kilka słów. Mam nadzieję, że przyjmie się to. A kto chce - kontakt do mnie ma na dole i znajdzie mnie na Fb.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
"... a czasem się do mnie uśmiechniesz
Znikną smutki szaro – niebieskie
Stoisz w progu i słońce masz w oczach,
Więc dziękuję Ci za to, że jesteś."
- Czesław Miłosz
Zapraszam ponownie i pozdrawiam
Ela